Wielkie żarcie ;)

25 czerwca 2008

Oto zdjęcia wszystkożerców zgromadzonych na niewielkiej powierzchni:


Zaczęło się grzecznie od wyjadania tego, czym chata była tego dnia bogata (sądząc po ilości jedzenia chata należy do milionerów :P). Zwracam uwagę na kolegę Dominika, który czuje się wśród naszej menażerii nieswojo i nie kryje uczucia obciachowości nowej dla niego sytuacji - patrz zakryta twarz i wiele mówiący uśmiech, hehehe (przejdzie Ci, nie martw się!). Wszyscy na razie grzeczni, popijają kawkę, wsuwają ciasto wypieczone własnoagulowo. Kasztan, niestety w obliczu dużej ilości pożywienia troszkę, że tak powiem, stracił na inteligentnym wyglądzie ;). Gretek wydaję się być tym faktem zachwycona. Cóż....


Nie dla wszystkich starczylo miejsca przy stole - nowożeńcy (wszystkie Ryśki to porządne chłopy) wraz z Danielem i Rubą (której nie widać na środkowym zdjęciu, a na prawym tak) zadomowili się na dywanie i w nieco późniejszej fazie imprezy skryli za krzesłami, przez co wyglądali jak za płotem. Można i tak...
A Dominik wciąż się zastanawia, skąd się tam wziął... :P


Tacy goście jak nowopożenieni Rysiaczkowie to fajni są - swoje własne weselne wino przyniosą i sami się obsłużą... Z Kasztanem nadal źle (patrz zdjęcie środkowe). Dominik znacznie lepiej - impreza nabiera tempa i kolorów...



Nic się nie dzieje - taka nudnawa impreza, tylko jedzą i jedzą. :D Zdjęcie po prawej - ciekawe, co gospodarz Darek takiego powiedział, że mamy z Beatką takie miny jakieś nie takie... A na stole pojawiła się żaba...



Przytulanki z Agulem, hm...albo Ruba przytrzymuje ją, żeby nie dorwała się do aparatu znów. Taka wersja wydaje się nawet bardziej prawdopodobna. Dwa kolejne zdjęcia przedstawiają jakieś poruszenie w strefie dywanowej, ale o co chodzi nie mam pojęcia. Wygląda na to, że Ryś coś opowiada ;)


Agul na zdjęciu w każdym kącie pokoju :D



Zwracam uwagę na przemieszczenie się Rysia i na pojawienie się nowych gości, których imion nie pamiętam ;(.



Uwaga uwaga! Zwrot akcji, impreza nabiera tempa. Na zdjęciu nr 3 widać skraweczek telewizora, a na jego ekranie zieloniutka murawę. Te malusie kropeczki to Holendrzy i Rosjanie. Z całej bandy kibiców wszyscy trzymają stronę Holendrów, jedynie Kasztan Rosjan, ale jego powoływanie się na jakieś tradycje rodzinne związane z językiem rosyjskim, jest mówiąc szczerze miałkie i naciągane. Proszę zaobserwować skupienie na twarzach dziewczyn - kibicowały głośniej i dobitniej niż chłopaki ;), a szczególnie Kasia, nazwana tej nocy Kubkiem. Na zdjęciu po lewej wciąż widać stojące na stole "to szklane naczynie", o którego przesunięcie tak grzecznie poprosił Ryś. Rysiu - przypominam - to się nazywa "kieliszek". :)



Mecz trwa, dyskusje gorące, Holendrzy dostają w dupę, Kasztan się cieszy, Daniel wróży "europejski" finał Rosja-Turcja, Ania wygina ciało śmiało :). A tymczasem w kuchni ... jak to jest, że dziewczyny zawsze mają co przedyskutować...?



No, dobra, przyznamy się - nas ta porażka Holendrów aż tak bardzo nie zabolała, bawiłyśmy się świetnie. A za ścianą kuchenne rozmowy trwały jakiś czas, po czym obrady przeniosły się na dywan. Za oknem (zdjęcie po lewej) piękne różowe niebo.



Mecz trwa, kibice spontanicznie zamieniają się miejscami. Beatka sceptycznie podchodzi do całego zamieszania - w końcu u nich tylko American football i baseball... ;)



Koniec pierwszej połowy. Miny raczej niewesołe. Oprócz Marty, ale ona zawsze się uśmiecha ;)



Ważny moment! Pojawił się człowiek widmo, wirtualny, tekturowy i jaki tam jeszcze Rafał. Mecz trwa. Jedzenie już się prawie skończyło.



Mecz trwa w dalszym ciągu, Rafał bawi damy (opowieściami straszliwymi), Magda i Ruba ostentacyjnie dają wyraz brakowi zainteresowania piłką kopaną i światem zewnętrznym.



Właściwie bez zmian. Tylko czemu Kasztan taki smutny, przecież Rosja wygrywa okrutnie! Chyba, że coś go trawi, coś męczy, nad czymś duma może....



Rafał bawi damy tak, że aż pogryzł sobie palce. Na prawym zdjęciu Kasztan się zabawia wesoło... Ogólnie rzecz biorąc, mecz trwa, niektórzy się przejmują - patrz Gretek.



Darek na świeżym powietrzu po lewej, w środku Daniel, a na ostatnim zdjęciu tenże sam Daniel wśród pań. I spodnia część kopytek Rubej.



Na zdjęciu po lewej już się więcej osób radośnie zabawia. A reszta towarzystwa powoli zalega...



To z nami Kasztan pozostanie do końca życia swego! Na zdjęciu po lewej cieszy się z tego jak cholera, na środkowym błyszczy intelektem, a na tym po prawej ja nie wierzę, a Ania straciła głowę. Tzn. pół. Kasztanu, cieszymy się bardzo!

Kubańskie domino spędziło całą noc w plecaku. Sąsiad nie przyszedł, a miał być - Aga obiecała. Obiecanki - cacanki.

Do miłego następnego zobaczenia :)

Wstawiałam te zdjęcia 4 godziny, czy ktoś to doceni?

No comments: